„Tylko Bóg wybacza” to film nad wyraz wyrafinowany pod każdym względem, zauroczy zarówno wytrawnego kinomana, jak i przeciętnego odbiorcę. Jego motywem przewodnim jest zemsta, która urasta tu do rangi metafizycznej drogi, którą podążają bohaterowie. Zemsta jest nieuchronna i nadciąga znienacka, jest bezlitosna i zawsze brutalna.
Tajemniczy świat przestępczych zaułków zniewala nas swoim wdziękiem, a to za sprawą niezwykłej kolorystyki kadrów i dynamiki ujęć. Wnętrza są pełne neonowego światła, jaskrawych barw, choć jednocześnie wydają się mroczne, tajemnicze i niepokojące.
Fabuła filmu nie jest zbyt skomplikowana, główny bohater (w tej roli świetny Ryan Gosling) musi spełnić oczekiwania matki i pomścić śmierć swojego brata. Jednak tajemniczy oficer policji, niczym zjawa, wymierza sprawiedliwość każdemu, kto dopuści się samosądu. Tyle i aż tyle, większą wagę reżyser przykłada do sposobu opowiadania, niż do samej opowieści.
Refn składa tym filmem hołd Alejandro Jodorowskiemu i trzeba przyznać, że jego film koresponduje z surrealistycznym i symbolicznym kinem wielkiego reżysera. Sceny filmu wydają się czasem absurdalnie skonstruowane, jednak moim zdaniem stanowi to o jego sile i atrakcyjności. Dzieło godne polecenia wielbicielom Jodorowskiego, Bunuela, czy współcześnie Lanthimosa.